Mimo, że wielu rzeczy się spodziewałam, to jakoś nie mieściło mi się w
głowie, że ośmiomiesieczny Smyk może coś takiego. Chciał dosięgnąć
gałki, która w jego krzesełku służy do przysuwania blatu. Stanął. I TAK
BARDZO chciał, że podciągnął się obiema raczkami i przez BARDZO
KRÓCIUTKI moment obie jego tłuściutkie nóżki zadyndały w powietrzu :)