sobota, 13 listopada 2010

Kotki



U przyjaciół. Po parterze i piętrze ich domu rozpełzła się, rozbiegła, została rozniesiona (w zależności od wieku) dziewiątka naszych dzieci (w trzy rodziny jesteśmy). W pewnej chwili piątka z nich na czworakach wkracza do kuchni. Średni syn gospodarzy (ŚSG) wyjmuje miseczki, stawia na podłodze. Reszta dalej na czterech. Wyjmuje mleko, wlewa do miseczek. Wraca do pozycji na czworakach. I zaczynają chłeptać.
Patrzymy osłupiałe, więc ŚSG rzuca nam przez ramię, gdy wszyscy już (dalej na czworaka i mrucząc z ukontentowaniem) się oddalają:
Bawimy się w kotki, mamusiu.
Elementarne, drogi Watsonie.

środa, 25 sierpnia 2010

Dziadek i era



Wracamy z Muzeum Miniatur w Inwałdzie. Wystawa podobała się nam szalenie, spędziliśmy tam ok. 4 h. Podekscytowany Franuś opowiada dziadkom o jednym z zamków:
Bo on był… wiesz… taki stary bardzo, z połowy naszej ery, wtedy mnie jeszcze nie było i Julci nie było, i mamusi jeszcze nie było, i tatusia nie było, i babci nie było, TYLKO DZIADZIO BYŁ.
Wielka jest wiara w dziadka, czyż nie?

sobota, 15 maja 2010

Turbodynomomen



Tak mnie nazywa mąż mój ulubiony. Chodzi o ni mniej ni więcej, ale tempo zasypiania. Czekałam kiedyś na niego i dużo wysiłku wkładałam w utrzymanie oczu otwartych, pracowicie brnęłam przez kolejne strony książki. Wreszcie widzę, że skończył się modlić i wstał, i już się kładzie. No to odłożyłam książkę i okulary…





Zanim Ł. się przykrył kołdrą już spałam.