sobota, 20 stycznia 2007

Wieje

Wieje. Co prawda mieszkam w miejscu, gdzie wianie jest w standardzie. Takie jak dziś to jednak dość rzadkość, tak z 3 razy do roku chyba. Ł. poszedł położyć drabinę, co by nam aut nie przygniotła. Innych spadów nie przewidujemy, drzwi są nowe w nowym domku, stare takie zastępcze przy budowie któryś halny wyrwał rzucając na auto mojej mamy. Najbardziej obawiam się o prąd, zerwania sieci też mamy w standardzie. Dziś już luzik, bo późno jest, ale parę razy kąpałam Siaja przy świecach :)).

***
"Tresujemy" dziecko pracowicie. Mówi więc "pjosie" i "doma" (dziękuję). Próbujemy mu też przetłumaczyć, że nie zawsze musi iść ze mną do łazienki. Skutek chwilowo mizerny. Na razie opanował pukanie. Tylko, że - aby sobie zapewnić, że na pewno wejdzie - sam sobie odpowiada
Pjosię!
i wchodzi...
Cóż.

piątek, 19 stycznia 2007

Z mamusią

Z mamusią to refren codzienny. Oczywiście czasem jest z tatą, z babcią, z ujem, ale najczęściej ze mną. Bywam bardzo zmęczona i najchętniej bym siadła, co więcej ktoś chce mnie wyręczyć, ale zazwyczaj jednak daję się i idę. Do łazienki, kuchni, książeczek, zabawek. W końcu nie zawsze będzie chciał tak ze mną nie?

***
Książki to nasza mania. Całej trójki. W naszym nowym domku cały czas kombinujemy, jak by tu jak najwięcej półek zmieścić. Siajo odziedziczył to po nas. Tak więc codziennie jest opcja Mama / tata / babcia / dziadzio citaj. Dziś - "Ptasie radio". Tak więc płynnie i bez zająknienia (ach trening zaprawdę czyni mistrza) czytam "czykczyrikać i pimpilić", Ćwir, ćwir czyrik" itp. Na pamięć jeszcze nie umiem. Pewnie przez te listy ptaków. na razie tylko "Lokomotywę" i parę krókich, nie ma co liczyć. Ale, jak sądzę, "Radio" to tylko kwestia czsu. Chyba, że znów nam się gdzieś schowa za innymi (ja nie chowam, naprawdę):)).

poniedziałek, 15 stycznia 2007

Był...

...raz bal na sto par.

A my na nim :). Bardzo lubię tańczyć z Ł. Tańczymy zresztą już długo ze sobą - moja studniówka, jego studniówka.