Jak żyjemy… nie nudzimy się. Ze
zdrowiem źle nie jest, choć obecnie Franuś walczy z bardzo ostrą reakcją na
pylenie. Ale jakoś i tak full karteczek z terminami lekarskimi, czemu nie znikają? Ortodontę
umówiłam Franiowi, ale rany, niech to będzie tylko kontrola, jak zobaczyłam
ceny innych rzeczy tam.
Julcia przygotowuje się do Komunii, do szkoły (jak Mikołaj się na to
zapatruje?), ostatnio szykowali się na bal,
wyraźnie lubi się szykować. Weszła w etap dość ostrych utarczek i poczucia
niesprawiedliwości społecznej czasami (bo ona ma na narty golf po Franiu a on
nie – no jakbym go wcisnęła w jej golfiki), ale
za to pomiędzy to sama słodycz. A propos słodyczy to pączki jutro. Albo może w
sobotę, bo dziś Franio machnął faworki (tak, wyuczyłam sobie syna i teraz nam
piecze, w zeszłym tygodniu były muffiny z serem niesłodkie).
Moi rodzice są obecnie w sanatorium i wszędzie poruszam się bandą.
Ściągamy spojrzenia…
Byliśmy nawet na basenie w sobotę, wszyscy, ale było fajnie.