To są urodziny, które znaczą zupełnie co innego niż wszystkich innych ludzi.
W pamięci wciąż pobudka o 5 rano i delikatne kołysanie się do piosenek
swiątecznych, bo to pomagało. I położne, które rozmawiały o pieczeniu
ciastek, tak że strasznie głodna byłam. I wreszcie ten krzyk. I dotyk
dziecka - zupełnie inny niż myślałam.
A potem rok - też inny niż wszystkie dotychczasowe. Jest super i niech tylko dalej tak.
A Maluch jakoś nie zmienił się specjalnie, nowymi zabawkami się bawił, a właściwą godzinę urodzin (23.05) to już przespał :)