Morze się nam bardzo podobało. Bo miało fale, ale przede wszystkim była
plaża i można było robić baby. A robienie bab to wielka namiętność Siaja
(tak maluch mówi o sobie, sam to sobie wykoncypował i trzyma się tego
twardo). Poza tym były jiby na obiad. Moje malutkie i dość drobno
wyglądające dziecko wcina 40 dkg rybki! Kiedys jadał ze mną, teraz
dostaje swoją porcyjkę, bo inaczej mama by padła z głodu.
Uwielbia w zasadzie wszystko, nie przepada za marchewką i buraczkami,
kocha kiszone ogórki, kaszę gryczaną, biały ser, jaja w każdej postaci,
kalafior i przede wszystkim mięsio. Na imprezie rodzinnej w niedzielę
zjadł mięsko z grila, potem farsz z papryki, pytam czy chce jeszcze, a
on na cały głos "Mięsio". dziś rano byliśmy w sklepie, przed śniadanie,
ekspedientkja ważyła nam wędlinę, a on pokrzykiwał "mniam mnia". Kiedyś w
restauracji przerwa pomiędzy zupą a drugim daniem trwała jak dla niego
zdecydowanie za długo, więc wołał za kelnerem "Pam!!! Mniam!!!
Pjosię!!!". Duża presja. Sama ją odczuwam co rano robiąc śniadanie.
NIGDY nie robię go dość szybko :)).