poniedziałek, 1 stycznia 2007

1.1.2007

Na Nowy Rok życzymy sobie, aby nam dalej się tak dobrze razem wędrowało.
I jeszcze trochę małych i dużych marzeń mam i nadzieję, że zostaną spełnione.


A tu - hmm - Bajwan mama i bajwan Siajo... To tak na dobry nastrój.



******
A w relacji Siaja fajerwerki robiły Szuuu!!!. Zrobiliśmy już drugi raz bowiem Sylwestra ze znajomymi z Ł. pracy. Była piątka dzieci, pieczenie kiełbasek na ognisku o 23.00 i oczywiście sztuczne ognie i fajerwerki. A potem czworo starszych (2-7 lat) padło w minutę w różych łózkach gospodarzy, a najmłodsze (5 miesięcy), które do tego momentu słodko spało, wstało i było szalenie zadowolone. Minę miał, jakby chciał powiedzieć: Ha! Myśleliście, ze tak sami będziecie?

niedziela, 31 grudnia 2006

i

i była też trólewna... Siajo przytulony do Lali wyprzedza kołysankę. Co wcale nie znaczy, że zaraz zaśnie:).

A rano taki był monolog:
Tatuś pać, lampa zgasiła, sionko stało, z jóśka swojego, lampa zgasiła, LAMPA ZGASIłA.

Tatuś pojął w końcu aluzję, wstał i pyta, co z tego wynika.
Siajo duziego jóśka, maje tejaś nie moźna, puśka jeś.

Cóż mamy "kjopot" i to wcale nie mały. Otóż, aby oduczyć Siaja przenoszenia się do nas w środku nocy, ustalone jest, że jak jest ciemno, to śpi u siebie. Ale dnia przybywa... I co teraz?

(Aczkolwiek dziś spał aż do 7.40, z przerwą na nocnik ofkors).