środa, 20 lutego 2013

Puchar Reksia

W naszym ulubionym sklepie spożywczym Synu Najstarszy znalazł info o zawodach. A że ten synu to we wszystkim udział by brał, to poprosił i został wysłuchany. Uiściliśmy opłatę i 3.02 Fra z Ł. udali się rankiem, a ja później z resztą (i kochaną Teściową na wsparciu) dotarłam. Dzień wcześniej było apogeum odwilży, baliśmy się, że zamiast Dębowca (rzut beretem) będzie Biały Krzyż (prawie godzina jazdy). Rano biało. fra opowiada: Obudziłem się w nocy i padał deszcz. To mówię - Panie Boże, proszę niech nie pada, nie lubię jeździć w deszczu. I załatwił śnieg.

Trochę się naczekaliśmy (z młodszakami i babcią byłam też na trochę w schronisku), ale zjechał bardzo szybko i bardzo pięknie. Szym był zachwycony wyjazdem i zjazdem na 'kanapie". A ja z Julą zjechałam z Dębowca na sankach - niezła jazda. Brawo dla wszystkich.