czwartek, 14 września 2006

Misie

Misie to Teletubisie. Stanowią w tej chwili największą pasję Smyka. Uczestniczy całym sobą.

- Hulajnogo Po, gdzie jesteś? - głos z telewizora za chwilę będzie mi się śnił w nocy.
- Siaju - podrywa się Smyk - Siaju siuka. I już patrzy za kanapę. Jak ostatnio sprawdzałam to hulajnogi tam nie było. Ponadto przewraca się, jak one się przewracają i płacze, jak się kończą. Walczymy z traumą końca odcinka, ale na razie ciężko.

W ogóle traumy końca są ostatnio na porządku dziennym - jak ktoś wychodzi lub - broń Boże - coś się nieodracalnie zepsuje. Jak pies nam przegryzł gumową piłkę, to cierpliwie przez 20 min. kleiłam :)).

Ponadto gadamy. Gadamy od świtu do nocy, a czasem i przez sen. Mała papużka powtarza wszystko. Zawsze słyszałam, że chłopcy są powoli, a tu 21 miesięcy i komunikacja na całego. Do tego miesiąca bowiem mówił sporo, ale nie używał czasowników. Teraz używa i nawet odmienia. Normalnie szok nagle takie rozmowne dziecko w domu.

Konferencja

Siaju jest chory. A ja muszę jechać na konferencję. Przedwczoraj była to jedna z przyczyn dołka na tle: Nic nie robię dobrze. Praca jak najszybciej, ale i tak mam sytuacje jak ta. I niestety nie mogę po prostu nie mogę teraz wystawić tych ludzi do wiatru. Drugi problem to jak szefowa oceni mój referat, do wieczora będę się denerwować teraz :(. A i tak juz go do soboty wiele nie zmienię przecież. Ojojojoj.

Na szczęście dziś jest już nieźle. Ale i tak jutro do lekarza pójdzie z nim babcia i dziadek. I ja naprawdę nie wiem (przy całej przyjemności, jaką im sprawia bycie z wnukiem), czy ja postepuję właściwie. Tyle osób musi nam (Ł. i mnie) pomagać (babcia, dziadek, niania, czasem i kuzynka), żebym ja mogła pracować. A zaległości mam tyle, że hoho. I prawie każdy wieczór przed komputerem trzeba.

Oj marudzę dziś. Więc dość. Konferencję zrobię, referat będzie, szefową przertwam. I wracam do domku :).