niedziela, 10 listopada 2013

Stąd do końca miesiąca

Niespodziewanie wygrałam u Chudej w konkursie i zdobyałm dzieciakom książkę - jeszcze raz dziękuję!
Ale w związku z tym Chuda napisała do mnie o adres, no i zapytała o samopoczucie. Odpowiedziałam i sobie tu kopiuję bezczelnie, bo już doprawdy mało sił na cokolwiek.

Generalnie jesteśmy wraz z Czwartusiem na tzw. wylocie. 

Na czwartkowej wizycie pan dr już nawet zrezygnował z zalecania zwiększenia odpoczywania. Bo 2 wizyty wcześniejsze zalecał. Pan dr widać doświadczony, bo nie czekał, tylko od razu mówił:
 
Bo ja rozumiem, że Pani ma trójkę dzieci w domu, ale....
 
Ale ja nie idę na takie proste opcje i nigdy nie wysuwam takiego argumentu. Ja wlepiałam w niego wielkie oczy i mówiłam:
 
Będę się starała... Obiecuję, będę grzeczna. Moja mam określa mnie zmorą dla lekarzy. 

Wracając do dr, to już nie kazał, aczkolwiek wyraził się, że za dwa tygodnie jeszcze by mnie zobaczył. Nie widzę problemu. Zresztą nie mam opcji na poród. Teraz robiłam z Franiem prezentację - do czwartku. Przy okazji zrobiła sobie Julcia.
Teraz Julcia chce w ramach przedszkolnego konkursu robić Jesiennego Stworka (materiały przyrodnicze, rany). Do 6.11 położna miała urlop - ok, nie rodziłam.
Mama chciała jechać na weekend z 11.11, też apelowała, żebym nie rodziła wcześniej - ok. (Doktorowi się podobało, uznał, że możemy odroczyć). Mama co prawda nie wyjechała, ale teraz w przyszłą sobotę robi imprezę i też nie chce, żebym rodziła, a zwłaszcza już do domu wróciła, bo wszyscy mi przelezą od niej, a noworodków nie preferuję w tłumie.

Jeszcze 3 dni temu nie miałam torby spakowanej, bo nie mam do niej potrzebnej połowy rzeczy - na poziomie Czwartusia mój mąż ma totalny luz jak widać. Ale we wtorek noc była ciężka, dziecię się szarpało, wreszcie, jakby sznurki zerwano i rano się okazało, że brzuch zjechał. Donoszę o tym mężowi na skypie, a on na to:

Czy to znaczy, że trzeba "get ready?"
 
Hmm, fakt, że była to połowa 38 t.c. go nie natchnął.
Ale cudna córka ma zmobilizowała Ł. do pakowania i zakupów i obecnie brakuje mi tam tylko książek. No muszę dołożyć, książka przybór pierwszej potrzeby.

Rodzina wybrzydza też w temacie godzin porodu. Najlepiej byłoby wieczorem, jak położę dzieci, albo rano, jak je Ł. zawiezie do placówek.

Koleżanka na religii  pytała, czy może JA mam jakieś preferencje. No skąd, ja tam w ogóle nie mam chęci .

Ciężko mi i niewygodnie, ale taki maluch w brzuchu... będę tęsknić, no.
 
My jesienni: