Od ponad tygodnia pisałam referat. Szedł jak po grudzie, co akurat nie
jest dziwne, bo ja nie cierpię pisać i nigdy temat mi nie leży. Co
akurat JEST DZIWNE zważywszy, jaką mam pracę. Ale wczoraj
musiałam go już skończyć, żeby koleżanka go przed konferencją
przetłumaczyła. I o 1.00 uznałam, że dość, resztę tekstów ewntualnie
pzrejrzę i wstawię coś po przetłumaczeniu. Poszliśmy spać.
No i....
O 1.10 Siaju wstał i do 4.00 nie spał :(. Chyba mu było za ciapło
(pierwsze grzanie wcozraj), ale w nocy nie byliśmy z Ł. tak
inteligentni. I tak się w trójkę męczyliśmy.
Potem o 8.20 męczyliśmy się we dwójkę, bo Maluch mimo wszystko obudził się wyspany (teraz nadrabia):).
***
I jeszcze nocny monolog. Bo NAGLE I NIESPODZIEWANIE całe zdania lecą:
Ciemnio tejaś, jaśno potem bedzie. Potem jaśno bedzie, bedzie.
czwartek, 12 października 2006
wtorek, 10 października 2006
Siusiu!!!
Odpieluchowywanie (ale słowo) jest trudne. Siaju już w domu i zagrodzie
bez, a i pielucha na wyjazd wraca już nawet sucha i widać zyski po
stronie świadomość i cena pampersów.
Drugą stroną nie jest to, że nie zawsze wychodzi - to drobiazg. Ani też nie to, że mamie nie zawsze wyjdzie idealnie posadzenie na nocnik lub pilnowanie spodni - to też drobiazg.
Z drugiej strony to jest problem, że siusiu nie jest tylko w ściśle wyselekcjonowanych dogodnych momentach.
- Siusiu! - i tata lub mama wyskakują z łóżka, jak na sprężynie (początkowo wzywał rano, teraz też w nocy),
- Siusiu! - przerywam jedzenie, rozmowę, czytanie, robienie obiadu, cokolwiek,
- Siusiu! - i wylatujemy z kościoła,
- Siusiu! - i matka żąda od ojca zatrzymania samochodu niezależnie od przepisów drogowych (ojciec jest bardziej oporny, uważam, że kompromis nam tu na zdrowie wychodzi),
- Siusiu! - i w procesie zasypiania jest przerwa.
Czasem mam myśl - dać pieluchę i z głowy. Ale Siaju już i z pieluchą woła.
Ale - tak naprawdę strasznie jestem z niego dumna. Ma rok i 9 miesięcy w końcu.
I nie nadużywa tego sposobu ściągania rodziców na ziemię (na razie).
I dziś historyczna noc - rano pielucha była sucha.
Drugą stroną nie jest to, że nie zawsze wychodzi - to drobiazg. Ani też nie to, że mamie nie zawsze wyjdzie idealnie posadzenie na nocnik lub pilnowanie spodni - to też drobiazg.
Z drugiej strony to jest problem, że siusiu nie jest tylko w ściśle wyselekcjonowanych dogodnych momentach.
- Siusiu! - i tata lub mama wyskakują z łóżka, jak na sprężynie (początkowo wzywał rano, teraz też w nocy),
- Siusiu! - przerywam jedzenie, rozmowę, czytanie, robienie obiadu, cokolwiek,
- Siusiu! - i wylatujemy z kościoła,
- Siusiu! - i matka żąda od ojca zatrzymania samochodu niezależnie od przepisów drogowych (ojciec jest bardziej oporny, uważam, że kompromis nam tu na zdrowie wychodzi),
- Siusiu! - i w procesie zasypiania jest przerwa.
Czasem mam myśl - dać pieluchę i z głowy. Ale Siaju już i z pieluchą woła.
Ale - tak naprawdę strasznie jestem z niego dumna. Ma rok i 9 miesięcy w końcu.
I nie nadużywa tego sposobu ściągania rodziców na ziemię (na razie).
I dziś historyczna noc - rano pielucha była sucha.
Subskrybuj:
Posty (Atom)