Misiu jak już nie chce jeść, to mówi "nie' lub... stanowczo odpycha łyżkę. Czasami zawartość się wylewa...
1)Wczoraj odepchnął łyżeczkę z mlekiem i WYLAŁ MI NA SPODNIE. Nie żebym
była AŻ TAK przeczulona na punkcie mojego stroju domowego czyli różnych
wariantów spodni dresowych i koszulek, ale założyłam, że RACZEJ nie
należy rzucać łyżeczkami. I mówię:
- Popatrz wylałeś mamie na spodnie i jest plama.
Misiu przejął się okropnie, bo on chwilowo BARDZO nie lubi jak coś jest
brudne. Z brudną rączką od razu leci, a raz się rozpłakał, gdy pobrudził
ręce sadzą. Jak coś wyleje się na krzesełko od razu chce ścierkę
[Uprzedzając - ja taka porządna nie jestm :)]
I teraz też - następne 10 minut co chwilę pucował mi portki:).
2) Dziś jak piliśmy kawę Maluch mieszał łyżeczką w garnuszku z mlekiem. I
co jakiś czas trochę mleka SIĘ wylewało. I za każdym razem Misiu pędził
do kuchni po ścierkę.
I nie szkodzi, że przyniósł ją za pierwszym razem i NIE odniósł. I tak biegał, wracał i wycierał.
Niestety poważnie wątpię, czy to zamiłowanie do porządku mu zostanie na
długo. Chyba, że wdał się w Tatę. Bo jeśli w Mamę to raczej kiepsko...
sobota, 8 kwietnia 2006
środa, 5 kwietnia 2006
Buty
Misiu dostał nowe butki. Był tak bardzo przejęty, że prawie nie mógł
zacząć w nich chodzić, tylko najpierw nieśmiało bardzo dotykał stopą
podłogi. Potem oczywiście gonił jak zwykle :)
Potem nastąpił mały dramat - chcieliśmy butki zdjąć. Nic z tego, w obliczu potoku łez zostawiliśmy je do wieczora (bo butki są raczej na zewnątrz niż do domu). Na szczęście stojąc już przy wannie - z wodą, stateczkiem, kaczką z kaczuszkami, chłopkiem z lego, kubeczkami do polewania (3) i gąbkami (2), a także ładnie (jak co wieczór) ustawionymi szamponami, żelami pod prysznic i innymi rzeczami, które Misiu traktuje jak przygotowane przez kochanych rodziców zabawki - Maluch zgodził się zdjąć buty...
***
Nie czepiam się raczej kierowców, którzy czasem dość późno zmieniają pasy ruchu, żeby gdzieś skręcić, bo sama często mam problemy z orientacją. Ale jeśli przy wjeździe na rondo stoi się na LEWYM pasie, a potem skręca się w NAJBLIŻSZY zjazd, to jest to już lekka przesada, nie?
Potem nastąpił mały dramat - chcieliśmy butki zdjąć. Nic z tego, w obliczu potoku łez zostawiliśmy je do wieczora (bo butki są raczej na zewnątrz niż do domu). Na szczęście stojąc już przy wannie - z wodą, stateczkiem, kaczką z kaczuszkami, chłopkiem z lego, kubeczkami do polewania (3) i gąbkami (2), a także ładnie (jak co wieczór) ustawionymi szamponami, żelami pod prysznic i innymi rzeczami, które Misiu traktuje jak przygotowane przez kochanych rodziców zabawki - Maluch zgodził się zdjąć buty...
***
Nie czepiam się raczej kierowców, którzy czasem dość późno zmieniają pasy ruchu, żeby gdzieś skręcić, bo sama często mam problemy z orientacją. Ale jeśli przy wjeździe na rondo stoi się na LEWYM pasie, a potem skręca się w NAJBLIŻSZY zjazd, to jest to już lekka przesada, nie?
Subskrybuj:
Posty (Atom)