Misiu dostał nowe butki. Był tak bardzo przejęty, że prawie nie mógł
zacząć w nich chodzić, tylko najpierw nieśmiało bardzo dotykał stopą
podłogi. Potem oczywiście gonił jak zwykle :)
Potem nastąpił mały dramat - chcieliśmy butki zdjąć. Nic z tego, w
obliczu potoku łez zostawiliśmy je do wieczora (bo butki są raczej na
zewnątrz niż do domu). Na szczęście stojąc już przy wannie - z wodą,
stateczkiem, kaczką z kaczuszkami, chłopkiem z lego, kubeczkami do
polewania (3) i gąbkami (2), a także ładnie (jak co wieczór) ustawionymi
szamponami, żelami pod prysznic i innymi rzeczami, które Misiu traktuje
jak przygotowane przez kochanych rodziców zabawki - Maluch zgodził się
zdjąć buty...
***
Nie czepiam się raczej kierowców, którzy czasem dość późno zmieniają
pasy ruchu, żeby gdzieś skręcić, bo sama często mam problemy z
orientacją. Ale jeśli przy wjeździe na rondo stoi się na LEWYM pasie, a
potem skręca się w NAJBLIŻSZY zjazd, to jest to już lekka przesada, nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz