środa, 5 kwietnia 2006

Buty

Misiu dostał nowe butki. Był tak bardzo przejęty, że prawie nie mógł zacząć w nich chodzić, tylko najpierw nieśmiało bardzo dotykał stopą podłogi. Potem oczywiście gonił jak zwykle :)

Potem nastąpił mały dramat - chcieliśmy butki zdjąć. Nic z tego, w obliczu potoku łez zostawiliśmy je do wieczora (bo butki są raczej na zewnątrz niż do domu). Na szczęście stojąc już przy wannie - z wodą, stateczkiem, kaczką z kaczuszkami, chłopkiem z lego, kubeczkami do polewania (3) i gąbkami (2), a także ładnie (jak co wieczór) ustawionymi szamponami, żelami pod prysznic i innymi rzeczami, które Misiu traktuje jak przygotowane przez kochanych rodziców zabawki - Maluch zgodził się zdjąć buty...

***
Nie czepiam się raczej kierowców, którzy czasem dość późno zmieniają pasy ruchu, żeby gdzieś skręcić, bo sama często mam problemy z orientacją. Ale jeśli przy wjeździe na rondo stoi się na LEWYM pasie, a potem skręca się w NAJBLIŻSZY zjazd, to jest to już lekka przesada, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz