piątek, 28 września 2012

O poranku...

... dzieci są albo totalnie zamroczone albo niespodziewanie rześkie. Mnie ta druga wersja się obecnie raczej nie trafia.
Szym wstaje, żeby pójść ze mną robić śniadanie.
Frań lubi budzić się wcześniej, żeby sobie poczytać (jak ja kiedyś, jak ja kiedyś).
Najrzadziej przed terminem budzi się Lul. Chyba, że ma wycieczkę.

Dziś miała. Ledwo Szyma na blacie usadziłam i zaczęłam kroić chleb, słyszę tuptuptup.
Ja chcę się ubrać przed śniadankiem.
Musimy by c na 8.00
Więc wstałam.
Poprosiłam tatusia, że mnie ODTRZASNĄŁ i po prostu wstała.

Tatuś odtrzasnął, więc po prostu wstała. Logiczne.

środa, 26 września 2012

Mi, Bi, Nianio

Mi! Mi! Mi! -  to jedno z pierwszy słów Szymcia i oczywiście dopominanie się o swoje, bo przecież Straszne Rodzeństwo mu zje / zabierze / nie pokaże.

I tak określił siebie Mi.

A potem wyczailiśmy, że Bi to Juleczka

No a Nanio wręcz oczywisty:)