To są urodziny, które znaczą zupełnie co innego niż wszystkich innych ludzi.
W pamięci wciąż pobudka o 5 rano i delikatne kołysanie się do piosenek
swiątecznych, bo to pomagało. I położne, które rozmawiały o pieczeniu
ciastek, tak że strasznie głodna byłam. I wreszcie ten krzyk. I dotyk
dziecka - zupełnie inny niż myślałam.
A potem rok - też inny niż wszystkie dotychczasowe. Jest super i niech tylko dalej tak.
A Maluch jakoś nie zmienił się specjalnie, nowymi zabawkami się bawił, a właściwą godzinę urodzin (23.05) to już przespał :)
poniedziałek, 19 grudnia 2005
czwartek, 15 grudnia 2005
Rzeczywistość
Czasem mnie przygniata. Na pracę - bo znaczną jej część przynoszę do
domu - mam tylko wieczory. Poza pracą zawodową mam też domową. I nie
wyrabiam się :( niestety. Boję się, czy to się pracodawcy w oczy nie
rzuci, że jak tak na chybcika i na ostatnią chwilę. na froncie domowym
na szczęście tolerancja, bo to nasz wspólny problem. Razem jakoś
POSPRZĄTAMY NA ŚWIĘTA :).
poniedziałek, 12 grudnia 2005
Przepis
Przepis na dziecko o zapachu kawowym. bierze się jedno BARDZO RUCHLIWE
dziecko i podejmuje się próbę razem z nim wykonać jakieś czynności
gospodarskie, w tym przypadku włożyć naczynia do zmywarki. I teraz
wystarczy już tylko dobrze skoordynować. W momencie wkładania filiżanki,
dziecko musi wsunąć ciekawsko głowę do zmywarki. I wtedy z odwróconej
filiżanki resztka kawy można polać się na dziecko nadając mu bardzo miły
zapach.
Nawiasem mówiąc cała akcja bardzo uradowała Malucha aczkolwiek najpierw się nieco zdziwił.
Nawiasem mówiąc cała akcja bardzo uradowała Malucha aczkolwiek najpierw się nieco zdziwił.
piątek, 9 grudnia 2005
O tym i owym
Nie ma jedzenia bez Misia. wszytko trzeba skosztować od mamy - czyli np. żurek.
Życie Malucha jest ciężkie. W jednej ręce książeczka w drugiej kubek, jak tu jeszcze wziąć wiadro????
Śnieg - okazał się bardzo ciekawy. Szczególnie, gdy maluch zorientował się, że można otworzyć buzię i łapać ;).
Sanki - też są fajne pod warunkiem, że CAŁY CZAS są ruchu. jakiekolwiek przerwy w ciągnięciu są ABSOLUTNIE NIEDOPUSZCZALNE i kwitowane są gniewnym okrzykiem, który może sie przerodzić w gniewny krzyk.
Złoszczenie sie w wykonaiu Misia - zacisnąć buzię, zmrużyć oczka i robić "mmmm mmmm mmmm". Jak nie zadziała dołączamy
Życie Malucha jest ciężkie. W jednej ręce książeczka w drugiej kubek, jak tu jeszcze wziąć wiadro????
Śnieg - okazał się bardzo ciekawy. Szczególnie, gdy maluch zorientował się, że można otworzyć buzię i łapać ;).
Sanki - też są fajne pod warunkiem, że CAŁY CZAS są ruchu. jakiekolwiek przerwy w ciągnięciu są ABSOLUTNIE NIEDOPUSZCZALNE i kwitowane są gniewnym okrzykiem, który może sie przerodzić w gniewny krzyk.
Złoszczenie sie w wykonaiu Misia - zacisnąć buzię, zmrużyć oczka i robić "mmmm mmmm mmmm". Jak nie zadziała dołączamy
sobota, 26 listopada 2005
Pranie
puściłam wodę do wanny, nasypałam proszku i wrzuciłam ubranka Misia.
Misiu przygładał się w skupieniu wszystkim czynnościom. W momencie jak
ubranka znalazły się już w wodzie nagle się ożywił, zaczął podskakiwać
przy wannie, wydawać głośne okrzyki w stylu "Wyyyy, wyyyy, wyyy" i wskazywać palcem na pranie.
- Co go tak ubawiło?
- Na jak to - on na zewnątrz, a kąpie się ubranie:)
- Co go tak ubawiło?
- Na jak to - on na zewnątrz, a kąpie się ubranie:)
sobota, 19 listopada 2005
Informatyk
Misiu jako rasowe dziecko informatyka i też informatyka siostrzeniec
umie komputer obsługiwac. A że postronni czasem uważają, że nie tędy
droga to albo ich problem albo ratuj co się da. Ostatnio podczas jednej
rozmowy z tatą przez skype'a powstrzymałam następujące polecenia, które
dziecko wydało - "Usuń ikonę Mój komputer", "Usuń wszystkie ikony na
Pulpicie", "Wyłącz komputer". Ponadto wyłączyłąm Excela i cały czas
klikam, żeby nie włączył jeszcze czegoś. Dziecko za każdym razem razem
reaguje irytacją, wygląda na to, że naprawdę nie znam się na dobrej
zabawie.
piątek, 18 listopada 2005
Plastik
Maluch bardzo lubi kubki. Bierze kubek, łyżeczkę i miesza. No ale jako,
że my jesteśmy do kubków też nieco przywiązani to daliśmy mu plastikowy
do zabawy. I wtedy - to znaczy po jakimś czasie - okazało się, że
PLASTIKOWY KUBEK SIĘ TŁUCZE. I nie jest to nawet trudne. Wystarczy
odrobina cierpliwości w ciskaniu kubeczkiem o ziemię.
sobota, 12 listopada 2005
Jesiennie
Liście okazały się zabawką nader niepokojącą. Szeleści to, a i rzucić
się na człowieka może. w efekcie rozważałam zrobienie dywanu z liści w
pokoju. Tak na godzinkę, żeby cicho posiedział, a ja bym wypiła kawkę :)
poniedziałek, 7 listopada 2005
Nie!
Nie!!!! zawołałam dziś rano. Bardzo rano czyli ok. 7. ja jakoś :) wtedy
mało kontaktuję. Syn natomiast wprost przeciwnie. I właśnie wkładał
nóżkę do popiołu. Udaliśmy się więc nóżkę umyć. Hmmm, hmm takie tej czynności towarzyszły dżwięki. Zupełnie to niepotrzebne mamo, poza tym czemu psujesz zabawę?
A ja dzis mam niedzień. Niedzień to dzień, który JEST NIE TAKI. Praca od 8 do 15, przejazd i w drugiej pracy zebranie o 18 do pory nieznanej (stąd do wieczora, czyli czasoprzestrzeń). Jeszcze jestem okropnie przeziębiona, czyli głównie mam katar, co jak ogólnie wiadomo jest straszną chorobą :).
A ja dzis mam niedzień. Niedzień to dzień, który JEST NIE TAKI. Praca od 8 do 15, przejazd i w drugiej pracy zebranie o 18 do pory nieznanej (stąd do wieczora, czyli czasoprzestrzeń). Jeszcze jestem okropnie przeziębiona, czyli głównie mam katar, co jak ogólnie wiadomo jest straszną chorobą :).
sobota, 5 listopada 2005
Osiągnięcia
Najnowszym jest komunikat przy jedzeniu. Otóż pomiędzy kęsami / łyżkami pojawiło się dźwięczne Am i tak co każdy. Naprawdę aż warto gotować dla takiego "am".
Listopad jeszcze wciąż nas rozpieszcza, wiec długie spacery są na czasie. Dziś ZOBACZYLIŚMY KOTA. Duze litery są jak najbardziej stosowne do poruszenia, jakie kot wywołał w połowie wycieczki :)
Listopad jeszcze wciąż nas rozpieszcza, wiec długie spacery są na czasie. Dziś ZOBACZYLIŚMY KOTA. Duze litery są jak najbardziej stosowne do poruszenia, jakie kot wywołał w połowie wycieczki :)
piątek, 4 listopada 2005
Czasami
... mam uczucie całkowitej bezradności. Wczoraj do 16.30 świetny humor i
zabawa, a potem nagle przeraźliwy krzyk, buzia dziecka zapuchnięta, łzy
się leją. Równocześnie wyrywa się i nie chce na centymetr puścić od
siebie. A ja nie wiem co mu jest i jak pomóc. zdecydowanie wolałbym,
żeby to mnie bolało. Wieczorem słodko śpi i nagle znowu to samo i płacz
przez sen, a obudzić się nie może.
czwartek, 27 października 2005
Dwóch małych
chłopców, czyli recepta na to, jak nie wypić kawy z koleżanką. Jak
spotykałyśmy się parę miesiecy temu to dwa tobołki mało lub średnio
ruchliwe leżały na tapczanie / siedziały na ziemi. Traz wygląda to tak.
Idziemy na spacer. W połowie, któryś już nie chce być w wózku. jak mój
misiu to póki co na ręce. Wczoraj był to drugi Misiu - będzie szedł sam.
Kierunek mamy nigdy nie pokrywa się z kierunkiem syna. Walczymy. Spacer
kończy się, że dziecko przyniesione jest pod pachą. Potem ja stawiam
wodę na kawę, a M. próbuje dopilnować obydwu, haha. Robimy kawę, kroję
ciasto, stawiam na stole. Maluchy zajmują strategiczne pozycje i jakiś
czas wyjadają nam jabłka i kawałki szarlotki. Potem chyba dochodzą do
wniosku, że koniec i chcą posprzątać filiżanki. Stoją zawsze z dwóch
stron stołu, wiec rozpaczliwie przesuwamy zastawę, próbując oddalic od
paluszków...
A jednak i wypiłyśmy, i zjadłyśmy. Przystosowanie Matek do środowiska i sytuacji jest ogromne.
A jednak i wypiłyśmy, i zjadłyśmy. Przystosowanie Matek do środowiska i sytuacji jest ogromne.
środa, 26 października 2005
Ale była zabawa
Zabawa była naprawdę swietna. czym można tak zachwycić dziecko? W przypadku naszego wystarczy dać mu bułeczkę z szynką.
Scenka z niedzieli - znajomi przyjechali z dwulatką. Poprosili o chlebek, że by coś zjadła. Mama dwulatki zrobiłą kanapeczkę. Dziewczynka spojrzała i oodaliła się.Ciocia chodź. Poszłyśmy zwiedzać kuchnię. Maluch natomiast popędził w stronę kanapki Ja, ja, wybierz mnie. I zjadł:)
Scenka z niedzieli - znajomi przyjechali z dwulatką. Poprosili o chlebek, że by coś zjadła. Mama dwulatki zrobiłą kanapeczkę. Dziewczynka spojrzała i oodaliła się.Ciocia chodź. Poszłyśmy zwiedzać kuchnię. Maluch natomiast popędził w stronę kanapki Ja, ja, wybierz mnie. I zjadł:)
wtorek, 25 października 2005
Poranek z piekła rodem
Kiedyś to pewnie musiało nastąpić. Po raz pierwszy Maluch nie chciał
pozwolić mi wyjść do pracy. Płacz i utulanie i tak na zmianę i nic nie
pomagało. W końcu i tak musiałam wyjść :(. Tylko te, co tez tak musiały
wiedzą, co się wtedy myśli.
poniedziałek, 17 października 2005
Praca i maluch to temat rzeka na blogach. Ja pracuję rzekłabym fanaberyjnie;) tzn. uczę więc nie za dużo czasu spędzam poza domem. Ale mam też inną część, robię ją w domu. A kiedy pracuje w domu młoda matka? Oczywiście jak Maluch pójdzie spać. i choć to mój wybór i bardzo jestem z tego zadowolona, to czasem ciężko tak większość wieczorów coś robić. A jak nie praca zawodowa to domowa.
Maluch wszedł w fazę komunikacji i jest teraz po prostu świetny. Ciągle coś pokazuje i robi miny. Bo komunikacja jest wyłącznie niewerbalna. Mówić nawet sylabkę jakąś to nie.
Wczoraj nie chciał usnąć po południu, godzinę się utulaliśmy i nagle już było jasne czemu. Zwymiotował wszystko co zjadł, bał się bardzo, bo to dłużśzą chwilę trwało. Sprzątanie potem godzinę, ale maluszek na szczęście odzyskał humorek i energię:).
czwartek, 13 października 2005
Czego nie rozumie
mama?
Oczywiście tego, że jak się chce coś mieć w obu rękach, to na trzymanie się nie ma już czasu. I co z tego, że człowiek leci wtedy do tyłu i się MOŻE POTŁUC ?
Moje dziecko to bardzo ranny ptaszek. Choć pewnie są jeszcze ranniejsze:) Wstaje o 6.30 i radosnym klepaniem lub niecierpliwymi pomrukami daje nam znać, że już czas się bawić. Ewentualnie nie pragnie naszego towarzystwa - bo w tym momencie ma już cel, np. urwanie firanki lub spadniecie z łóżka.
Jestem już znowu w pracy. I w związku z tym znowu mi się przypomniało - myśląc i czekając na dziecko nie wiedziałąm, że można być tak zmęczonym juz o 21.00. Tzn, wcześniej, w wakacje też to miałąm ,ale nie musiałam tworzyć ważnych rzeczy do pracy właśnie o tej porze. Ot życie.
Oczywiście tego, że jak się chce coś mieć w obu rękach, to na trzymanie się nie ma już czasu. I co z tego, że człowiek leci wtedy do tyłu i się MOŻE POTŁUC ?
Moje dziecko to bardzo ranny ptaszek. Choć pewnie są jeszcze ranniejsze:) Wstaje o 6.30 i radosnym klepaniem lub niecierpliwymi pomrukami daje nam znać, że już czas się bawić. Ewentualnie nie pragnie naszego towarzystwa - bo w tym momencie ma już cel, np. urwanie firanki lub spadniecie z łóżka.
Jestem już znowu w pracy. I w związku z tym znowu mi się przypomniało - myśląc i czekając na dziecko nie wiedziałąm, że można być tak zmęczonym juz o 21.00. Tzn, wcześniej, w wakacje też to miałąm ,ale nie musiałam tworzyć ważnych rzeczy do pracy właśnie o tej porze. Ot życie.
środa, 28 września 2005
856
To cyferki, które maluch przykleił wczoraj na sobie. Z takiej kartki, na
której są naklejki do kaset video. Nie wiedziałam, że umie zdejmować
naklejki. On pewnie też nie. Zresztą to nie jedyne odkrycie wczoraj.
Będąc z babcią w jej mieszkaniu Maluch odkrył, że na stole STOJĄ
CUKIERKI. Rzecz u nas rzadka, bo staramy się, że by na stole nic nie
stało. Nie chodzi o to że słodycze - na tym się jeszcze nie zna, ale w
złotkach. I co się okazało: babcia wchodzi, a tu skarpetka zdjęta i
wkładamy do niej cukierki.
Ostatnim akcentam dnia było wejście do miski z praniem. Na szczęście suchym. W misce było za mało miejsca dla wszystkich, a więc? Pranie sukcesywnie usuwano. Mamo taką fajną zabawę mi przygotowałaś. Dziękuję.
Ostatnim akcentam dnia było wejście do miski z praniem. Na szczęście suchym. W misce było za mało miejsca dla wszystkich, a więc? Pranie sukcesywnie usuwano. Mamo taką fajną zabawę mi przygotowałaś. Dziękuję.
poniedziałek, 19 września 2005
Modern society
Procedura mISiO czyli nie ma jedzonka bez śliniaczka.
A poza tym skrzyni c.d.
Mianowicie mama jest ze skrzyni bardzo zadowolona - co nie znaczy, że zbiram i chowam do niej zabawki częściej niż raz dziennie. DZiecko też ją lubi, bo fajnie się sięga wgłą, żeby coś wyjąć. No i włśnie dziś dziecko BYŁOBY wpadło. Fiknęło pięknie i tylko SZYBKA INTERWENCJA pozbawiła go tej przygody. Nie było zachwycone. Ale jak stuknie głową to też nie jest.
A poza tym skrzyni c.d.
Mianowicie mama jest ze skrzyni bardzo zadowolona - co nie znaczy, że zbiram i chowam do niej zabawki częściej niż raz dziennie. DZiecko też ją lubi, bo fajnie się sięga wgłą, żeby coś wyjąć. No i włśnie dziś dziecko BYŁOBY wpadło. Fiknęło pięknie i tylko SZYBKA INTERWENCJA pozbawiła go tej przygody. Nie było zachwycone. Ale jak stuknie głową to też nie jest.
piątek, 16 września 2005
Czekam
na decyzję co do mojej przyszłości zawodowej na najbliższy rok. I
właściwie to sama nie wiem, czy wolę, żeby było po staremu, czy żeby
było to nowe wyzwanie. Ale teraz to już nie zależy ode mnie. A decyzja
już jest tylko nie mogę się dodzwonić i dowiedzieć :(
Maluch wymyśla nowe sposoby wstawania. Np. na śliskiej podłodze, pupa do góry i prostujemy nóżki. Najlepiej jeszcze coś trzymać w ręce. Wtedy mama takśmiesznie rzuca wszystko i pędzi.
Problemy z decyzjami zawodowymi są spowodowane oczywiście nim. I ci, co teraz decydują też nie byli pewni prze niego. Ale wiem na pewno, że choć może nie dostane pewnej ciekawej szansy zawodowej, a jeśli dostanę to okrejoną i może nie będą zadowoleni, to nie zamieniłabym się. Świat z maluszkiem to już inny świat i ja już też jestem inna :)
Maluch wymyśla nowe sposoby wstawania. Np. na śliskiej podłodze, pupa do góry i prostujemy nóżki. Najlepiej jeszcze coś trzymać w ręce. Wtedy mama takśmiesznie rzuca wszystko i pędzi.
Problemy z decyzjami zawodowymi są spowodowane oczywiście nim. I ci, co teraz decydują też nie byli pewni prze niego. Ale wiem na pewno, że choć może nie dostane pewnej ciekawej szansy zawodowej, a jeśli dostanę to okrejoną i może nie będą zadowoleni, to nie zamieniłabym się. Świat z maluszkiem to już inny świat i ja już też jestem inna :)
środa, 14 września 2005
Co lubię?
Lubię, kiedy Maluszek jest tak skupiony na Robieniu Czegoś (np. wczoraj
była to próba urwania kółek w walizce, że nie widzi nic. I jak wtedy
zajrzę mu w twarz. to rozjasnia się nagle jak małe słoneczko.
Albo kiedy najedzony mleczkiem jak mały pytonek podnosi wzrok na mnie i śmieje sie zadowolony.
Co wcale nie oznacza, że za moment nie zrobi mostku ze złości, że Coś jes dla niego Niedostępne (komórka, lampa stojąca, śmieci - wybór jest ogromny).
Albo kiedy najedzony mleczkiem jak mały pytonek podnosi wzrok na mnie i śmieje sie zadowolony.
Co wcale nie oznacza, że za moment nie zrobi mostku ze złości, że Coś jes dla niego Niedostępne (komórka, lampa stojąca, śmieci - wybór jest ogromny).
wtorek, 13 września 2005
Skrzynia
Kupiłam maluchowi skrzynię wiklinową na zabawki. Szliśmy z nią i aż
samochody hamowały. Oto widok. Dziewczyna w sukience z nosidłem typu
stelaż na plecach, dziecko i z przodu targa dużą skrzynię :).
Skrzynia jest fajna. Poza wszystkim można przy niej wstawać. Wstawanie to zresztą duży kłopot. Nie wiem jak wyposrodkować pilnowanie, by Ciekawski nie rozbił łebka i danie mu szansy na nauczenie się?
Skrzynia jest fajna. Poza wszystkim można przy niej wstawać. Wstawanie to zresztą duży kłopot. Nie wiem jak wyposrodkować pilnowanie, by Ciekawski nie rozbił łebka i danie mu szansy na nauczenie się?
piątek, 9 września 2005
Zaskoczenie
Mimo, że wielu rzeczy się spodziewałam, to jakoś nie mieściło mi się w
głowie, że ośmiomiesieczny Smyk może coś takiego. Chciał dosięgnąć
gałki, która w jego krzesełku służy do przysuwania blatu. Stanął. I TAK
BARDZO chciał, że podciągnął się obiema raczkami i przez BARDZO
KRÓCIUTKI moment obie jego tłuściutkie nóżki zadyndały w powietrzu :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)