środa, 4 czerwca 2014

Na szczęście nie padało i nawet było słonecznie...

Uprawiałam niemalże bilokację - matkolokację, jak koleżanka orzekła.
14.00 - nakarmić Jaśka do oporu, mama nastawiła brokuła, ziemniaka i marchewkę i go przejęła
14.30 - przedszkole, występy na DM i DO - Julcia i Szym
potem festyn w ogrodzie
16.15 - sprint matek/ojców z dziećmi starszymi do szkoły
16.30 - występy klas III
17.15 - cos zrobić z synem, ok jedzie z kolegą jednym i drugim, z ojcem drugiego, do domu pierwszego - planują grać w piłę w ogródku - aaaaaaa wszyscy 3 w strojach galowych. Trudno, świetnie (ale ostatecznie W. czyli mama pierwszego, jak dotarła do dała im spodnie zastepcze. Nic to że ten kolega jest ponad głowę niższy od F. prawdaż? Grunt, że się gra)
No i na zebranie rodziców.
17.40 - po zebraniu, podwożę mamy obu kolegów i pędzę do domu
18.15 - Ł. zdaje mi środkowych, mama jedzie po F. do kolegi i z nim na basen, (zadowolonego) Jaśka, dostaję kawę i wreszcie siadam.

Ale występy były cudne oczywiście.

wtorek, 3 czerwca 2014

Zostaliśmy...

... zaproszeni na Uroczystość Odsłonięcia Półki.
Ł. został obsadzony w roli paparazzi.
Ja  w roli efektu dźwiękowego, czyli robiłam TADAM.
Nasze drugie ja oraz Jaś i Frań klaskali.







Plus fota - Mamusiu tak byśmy chcieli śniadanie do łóżka...