piątek, 22 sierpnia 2014

Trzylatek - jeszcze



Jakie trudne jest życie trzylatka :D. Trzeci raz mam trzylatka i tacy biedni są. Patrząc na Szymcia mam czasem wrażenie, że to małe ciałko pęknie z nadmiaru emocji i sprzecznych potrzeb, chęci i działań. Bo on naraz chce:
- żeby wszystko było jak chce, tylko nie zawsze wie, że wcale tego nie chce – i jeśli mu na to pozwolimy – niech zbiera doświadczenia – to też jest nieszczęśliwy,
- chce być miły – mamusiu już nie będę, NAPRAWDĘ – ale świat tak okropnie rzuca mu kłody pod nogi. Nie wszystko się da. Nie zawsze jest dość czasu. Nie zawsze da się cofnąć i zrobić raz jeszcze.
- chce się być naraz jak starsze rodzeństwo – dlatego wiek Szymcia ewoluuje w te wakacje od Mam pięć lat poprzez  prawie sześć aż do przedwczorajszego prawie siedem. W tym tempie przegoni Frania za tydzień. Choć przepraszam, są chwile, gdy wraca to trzy latka. Gdy np. sugeruję, że mógłby nocnik odstawić i tylko już ubikację używaćJ. Wtedy maleje.
- tyle opcji, tak trudno się zdecydować, a jeszcze jeśli rodzeństwo wybiera coś innego… Przedwczoraj w biedronce wzięli po jogurcie, F. i Sz. te same tylko różne kolory. Szczęśliwie Franiowi było wszystko jedno i Szymcio mógł spokojnie 15 razy się wymienić. Ale nie zawsze taki luz J.
Tu nasz Trzylatek na szantach – rany, wzięli na koncert! A wcale nie chciał. Trwało zanim usiedliśmy gdzieś! Trzeba czekać na picie!

I uratowany, można przeżyć resztę koncertu.