sobota, 9 czerwca 2007

Nie lubię

Nie lubię poranku w szpitalu.
Choć to zdanie nie było jeszcze najgorsze:
- Może Pani być w domu, tylko proszę leżeć.

Zapytał, czy chcę szpital. Absolutnie nie. Ł. od dziś rana w drodze do Meksyku. Poleżę grzecznie w domu, doktor był dobrej myśli.

***
I czekam. Ok. 3 nad ranem ma być sms, że Ł. jest w Meksyku. Jeszcze potem jutro z jednej części do drugiej ok. 18 mam nadzieję mieć meldunek, że jest już na miejscu.

wtorek, 5 czerwca 2007

Notka z podłogi

Życie z poziomu podłogi (w łazience) jest średnio fajne i sama jestem juz znużona złym samopoczuciem moim.
Maluch nie lubi:
-jak pracuję (obojętnie w domu czy poza),
-jak jem,
-jak nie jem (bo czemu miałby być konsekwentny),
-nie lubi jak piję wodę (i średnio jak piję herbatę lub rozcieńczony sok),
-chwilowo nie znosi kawy wcale (buuu),
-nie lubi jak stoję dłużej,
-jak leżę dłużej,
-otwierania lodówki (w miarę rozumiem)
-otwierania zmywarki z czystymi rzeczami (paskudny zapach?!)
-oczywiście nie lubi sprzątania,
-nie znosi lekarstw (te które koniecznie połknąć muszę, Ł. tłucze w moździerzu i ja je potem na raty. Ciężko, ale czasem idzie),
-niespecjalnie lubi ubrania (najlepsza jest koszula nocna, piżamy niestety chwilowo be),
-niespecjalnie lubi oglądanie telewizji (i nie mogę połapać wątków).

Chwilowo wygląda na jakby hmm chimerycznego????? Bo ja wszystko rozumiem, ale nie lubić jeść? Tego nie grali jeszcze.

Wygląda, że lubi Frania.
Któren wczoraj poinformował mnie, że teś ma dzidziusia w brzusku. Na razie nie ma konsekwencji tego statementu, ale zobaczymy.
Franio z kolei nie lubi jat mamusia chora.
Więc chodzi, przytula, dmucha i pyta:
Juś dobzie?
W weekend nie za bardzo, ale teraz ciut lepiej:).