czwartek, 16 lutego 2006

Poranki

Poranki są - jak to zwykle u dziecki bywa - odwrotne. Śpi się w dni, gdy mama wcześnie wstaje, a szary świt jest naszym udziałam w dnie wolne:).

Ale dziś był poranek wczesny, a Misiu i tak wstał. Bo w sumie dlaczego nie? Można zobaczyć Mycie Głowy. I zjeść śniadanie zero (bo pierwsze bedzie później).

No więc chodzimy po domku, wrzucamy kaczki do wanny, kontemplujemy krojenie cytrynki do herbaty i mieszanie jajecznicy. Zawsze lubiłam kuchnie i gotowanie, ale zazwyczaj po prostu WYKONYWAŁAM wszystkie zadania. Teraz dodatkowo - jak to super opisała Zimno na swoim blogu - OBJAŚNIAM ŚWIAT.

I powiem, że jest to fascynujące, nieporównywalne z niczym innym.

Lubię moją pracę (choć teraz akurat siedzę niezbyt zachwycona, bo od rana mam mieć zajecia, a pierwsza grupa studentów stawiła się w liczbie 1 - na 25). I miewam z pracy satysfakcję. ale nie taką, jak z bycia z Misiem:).

Ale ponieważ jestem jednak ;) normalna (chyba) to bez niego też lubię czasem (choć niekoniecznie często) wyjść.

poniedziałek, 13 lutego 2006

???

Mozart - pyszny czekoladowy likier - dziecko wyciąga rękę.

Piwko - dziecko wyciąga rękę.

Nie - dziecko się tym nie przejmuje, podejmuje próbę samodzielnego ZDOBYCIA przedmiotu pożądania.

Czytałam w jakimś podreczniku do dziecka, żeby dać spróbować, NIE BĘDZIE SMAKOWAŁO i dziecko zrezygnuje.

Mam silne przeczucie, że będzie smakowało...