Poranki są - jak to zwykle u dziecki bywa - odwrotne. Śpi się w dni, gdy mama wcześnie wstaje, a szary świt jest naszym udziałam w dnie wolne:).
Ale dziś był poranek wczesny, a Misiu i tak wstał. Bo w sumie dlaczego
nie? Można zobaczyć Mycie Głowy. I zjeść śniadanie zero (bo pierwsze
bedzie później).
No więc chodzimy po domku, wrzucamy kaczki do wanny, kontemplujemy
krojenie cytrynki do herbaty i mieszanie jajecznicy. Zawsze lubiłam
kuchnie i gotowanie, ale zazwyczaj po prostu WYKONYWAŁAM wszystkie
zadania. Teraz dodatkowo - jak to super opisała Zimno na swoim blogu -
OBJAŚNIAM ŚWIAT.
I powiem, że jest to fascynujące, nieporównywalne z niczym innym.
Lubię moją pracę (choć teraz akurat siedzę niezbyt zachwycona, bo od
rana mam mieć zajecia, a pierwsza grupa studentów stawiła się w liczbie 1
- na 25). I miewam z pracy satysfakcję. ale nie taką, jak z bycia z
Misiem:).
Ale ponieważ jestem jednak ;) normalna (chyba) to bez niego też lubię czasem (choć niekoniecznie często) wyjść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz