poniedziałek, 2 września 2013

Wrzesień czyli... szkoła i przedszkole.

Same nowości:
Fra - nową panią, bo tamta poszła na emeryturę - wygląda miło i konkretnie, resztę się zobaczy

Ju - nowa pani i prawie całą nowa grupa, bo ich młodszych było mało, reszta starsze i udały się do szkoły. ale Ju poszła entuzjastycznie i myślę, że wszystko ok

No i Szy - dostał panie po Juli.

Syn Młodszy rano zszedł, przytulił się i powiedział, że nie idzie. No fajnie. Ale nic to, śniadanie robiliśmy sobie dalej.
 Ale potem przy śniadaniu już szedł. Ubrał się, wziął "przyjaciół" (rekin i konik morski) i pojechaliśmy. Starszy syn popędził na mszę. Siostra od świtu instruowała Najmłodszego, w przedszkolu dalej. Tu ławeczka, o tak ubierz kapcie, potem szczegółowa instrukcja w łazience. Możesz sikać na siedząco lub stojąco - jak wolisz. Tak wyciskasz mydło. Potem płuczesz. (Pani pomoc za drzwiami dygotała ze śmiechu).
I poszedł. Ominął panią z płaczącą dziewczynką i poszedł do zabawek. Odwołałam go jeszcze na buziaka. I zobaczymy. Wiem, że gorzej bywa potem, ale cieszę się, że dziś na starcie spokojnie. I tak stres na maksa.

Jeszcze z poranka:
Franio nabija sobie żólty ser z talerzyka a tu Jula: Franio! Oszczędzaj siły!!!

[na nasze oszołomione miny i pytajniki w oczach odrzekła - No co, na śpiewanie w kościele].


***
Szukając buty zrobiła sajgon w przedpokoju i  Ł. w końcu się zaczął wkurzać i ją ochrzanił.
Nie musisz być taki gwałtowny - odrzekła mu z godnością Uponmniana.
***
Idziemy w stronę przedszkola, już tylko z dwójeczką, bo Fra pobiegł na tę mszę.
Przechodzimy przez tory i dogoniliśmy panią Marzenkę, czyli poprzednią panią Ju i nowa panią Szy. Szła, bo w pierwszych dniach one są obie całe dzień. Julcia oczywiście z dzień dobry, pani M. nas też powitała. Szym wyrównał koło niej i zagaił:
Ja idę do przedszkola, a ty gdzie?
Ja też.
Ja do sali na dole, a ty?
Nooo chyba też.
TO NIEMOŻLIWE, ona jest dla maluchów, starszaki są na górze!
...
Damy radę -
rzuciła nam pani M. i pocwałowała dalej, my dalej się turlaliśmy, bo tempo nadaje mój brzuch.

Który dziś jakby zakwasy miał, kurczę, wszystkie więzadła mnie bolą, III trymestr jednak cóż zrobić.