poniedziałek, 3 listopada 2014

Pierwsze i trzecie miejsce

...zdobył Franuś:

 III za tę fotkę - kat. Książka w moim domu, żadna to ściema, Szym zawsze zasypia z tym, co przed snem czytaliśmy











 za tę fotkę w kategorii scena z książki - Burzliwe dzieje pirata Rabarbara - Szymcio jako R., Julcia jako jego żona Barbara i Jaś jako Synek-Krztynek:)


poniedziałek, 1 września 2014

Inaugurujemy


Dzień owszem męcząąąąąąąący. Na 8 starszych do kościoła, z Szymciem do przedszkola - wszystko fajnie, ufff. Odebrać F. i J. (kościół jest obok przedszkola). Do domu na chwilę. Fra na 10.30, z Julią na 11.30. Ma panią, która jest mamą jej koleżanki przedszkolnej, zna ją, zadowolona. Są klasą "czerwoną", ma chusteczkę (u nas I-III ma na II piętrze sale i przez cały wrzesień noszą chustki ze swoim kolorem, jak są przebrani to podchodzą na parterze do VI-klasisty trzymającego kwiat papierowy, wielki, w ich kolorze i inne starszaki ich odprowadzają, żeby się na spokojnie szkoły uczyli).

O 14.30 po Szyma i a do miasta na lody i dać tyty (chłopaki też, ale mniejsze). Potem F. na modelarstwo do DK, my jeszcze sklep i dom. Spakować tornistry, aaaaaaaaaaa gdzie ta wyprawka, ufff Ł. wrócił i powiedział.

Teraz opisałam 2 zeszyty do korespondencji, dokonałam upowaanień i chyba też walnę do łóżka. 

piątek, 22 sierpnia 2014

Trzylatek - jeszcze



Jakie trudne jest życie trzylatka :D. Trzeci raz mam trzylatka i tacy biedni są. Patrząc na Szymcia mam czasem wrażenie, że to małe ciałko pęknie z nadmiaru emocji i sprzecznych potrzeb, chęci i działań. Bo on naraz chce:
- żeby wszystko było jak chce, tylko nie zawsze wie, że wcale tego nie chce – i jeśli mu na to pozwolimy – niech zbiera doświadczenia – to też jest nieszczęśliwy,
- chce być miły – mamusiu już nie będę, NAPRAWDĘ – ale świat tak okropnie rzuca mu kłody pod nogi. Nie wszystko się da. Nie zawsze jest dość czasu. Nie zawsze da się cofnąć i zrobić raz jeszcze.
- chce się być naraz jak starsze rodzeństwo – dlatego wiek Szymcia ewoluuje w te wakacje od Mam pięć lat poprzez  prawie sześć aż do przedwczorajszego prawie siedem. W tym tempie przegoni Frania za tydzień. Choć przepraszam, są chwile, gdy wraca to trzy latka. Gdy np. sugeruję, że mógłby nocnik odstawić i tylko już ubikację używaćJ. Wtedy maleje.
- tyle opcji, tak trudno się zdecydować, a jeszcze jeśli rodzeństwo wybiera coś innego… Przedwczoraj w biedronce wzięli po jogurcie, F. i Sz. te same tylko różne kolory. Szczęśliwie Franiowi było wszystko jedno i Szymcio mógł spokojnie 15 razy się wymienić. Ale nie zawsze taki luz J.
Tu nasz Trzylatek na szantach – rany, wzięli na koncert! A wcale nie chciał. Trwało zanim usiedliśmy gdzieś! Trzeba czekać na picie!

I uratowany, można przeżyć resztę koncertu.

sobota, 12 lipca 2014

Codzienność



Szymcio zapodał sobie na śniadanie płatki z mlekiem, podczas gdy reszta wsuwała inne, czyli takie am różności rozłożone na talerzykach. No i w końcu zechciał też i usilnie uprasza, żeby mu dać paprykę.
Oponuję wyjaśniając – Papryka nie może być do mleka…
Zdumienie. Oburzenie. Wreszcie odzyskuje głos:
Papryka do rączki nie do mleka!!!

***
Szymcio próbuje do czegoś mnie przekonać…
No coś ty, nie ma opcji.
Jest opcja!

***
Wczoraj wieczór – oglądam nogę Frania. Ugryzła go osa i choć początkowo wyglądało, że nic się dzieje, to w końcu spuchła i to nieładnie. Przynoszę altacet w żelu, stołek, podkładamy ręcznik, żeby noga leżała wyżej…
Dwie pary niebieskich oczu śledzą pilnie moje działania i gdy już zbliżam się ku końcowi Jula i Szymcio wypalają prawie równocześnie:
Bo mi tu paluszek puchnie!
Bo tu mam nóżkę, co nie mogłem iść (kalosz ocierał).

czwartek, 3 lipca 2014

Koniec roku szkolnego 2014



Ostatni tydzień czerwca. Wakacje za pasem i świetnie, ale na razie jeszcze trzeba swoje łezki uronić. Szymcio przestaje być maluszkiem, ale miejmy nadzieję, że oznacza to tylko zmianę sali. Bo jeśliby nim jednak został, czyli z racji bycia jednym z najmłodszych, to jednak bym się nie cieszyła. Jakoś. Bo choć panie tam będę Franiowe, więc super (ale i Julcio-Szymciowe są kochane), to płaczące nowe maluchy, znowu wszystkie początki i  mało wyjść. No nie chcielibyśmy. Ale on przynajmniej zostaje.
Bo Julinka kończy i obie to przeżywamy. Może nie tak wprost, jak Franuś lat temu trzy, do niedawna wciąż mówiła o szkole, ale gdy nadszedł koniec to się zaczęła trochę rozklejać. Aż poprosiły z koleżanką, że 30.6, czyli w poniedziałek, gdy myślałam, że już nie będą, też chce być. Moja starszaczka wraz z kolegami i koleżankami pięknie wystąpiła. I znowu ta piosenka: „Było nam dobrze, było nam miło i jest na przykro, że się skończyło”. Ano właśnie. Bo ja też lubiłam mieć przedszkolaczkę, eeeeeech.
Dodatkowo 8 czerwca był fantastyczny występ w  DK, na specjalnie wynajętej sali. Trzeci rok tańców dobiegł końca i też mi smutno. Tak źle mi z tymi zmianami.
I Franio. Patrzyłam na jego klasę, I-III się skończyło, te maluchy sprzed 3 lat tak urosły, mój „maluch” też 147 cm wzrostu! I dalej nic szkolnie nie wiemy, choć tyle, że klasy nie rozwiązują (bo parę osób zmienia szkoły), ale kto ich weźmie. U Julci też nic nie wiadomo, za co akurat możemy „podziękować” MEN-owi.
No ciężki tydzień za mną, więc czym prędzej wskakujmy w tryb wakacyjny, choć nie jest łatwo, gdy wszyscy w domu, a potrzeby i możliwości tak różne.