VI pielgrzymka rodziny, krewnych i znajomych była do
Sanktuarium w Rychwałdzie. Październikowe słonko walczyło z jesienną mgiełką.
Było nas coś koło 80 osób i znowu nowe dziecko wśród nas (a za rok będzie
kolejne, bo już się kluje w brzuchu siostry mojego szwagra, ślicznej, szczupłej
wysokiej, elegancko ubranej, doprawdy przeciwieństwo wyobrażenia matki czworga,
a taką zaraz będzie). Tych dzieci to już całą gromada goniła, a jak pierwszy
raz pojechaliśmy, do Częstochowy, to było zaledwie 5 i jedno w drodze (od nas
wtedy tylko Frańcio)