sobota, 5 kwietnia 2014

Sobota

U nas dobry dzień, w sumie pt też. Zrobiłam pierogi ruskie w pt (108 chyba) poszły w mig, potem uprawiałam fitness wielkopostny, bo byłam piechotą po dzieciaki w przedszkolu, z założeniem, że na Drogę Krzyżową pojadę autem. A tu zonk, gośc od mielenia drewna mnie zastawił, mówiłam mamie jak wjeżdżał, żeby podeszła, że zaraz wyjadę (karmiłam Jaśka akurat), ale mama, że oni powiedzieli, że szybko, a w ogóle to może byśmy nie szli. No i nie skończyli, więc starsi wzięli rowery, a ja za nimi biegiem. Ale bez młodszych, mama ich pilnowała, jak potem jechała na rehabilitację, to tata mój.

Dziś machnęłam Miśkom grę sprzątaniową, więc szło jak burza, obiad w pizzerii miłej, potem trochę działań przed-wielkanocnych (pocztówki robili) i kolorowania, duża kąpiel, czytanie i wszyscy śpią. A ja zrobiłam ciacho wybrane przez Franusia i przygotowałam pod farsze na jutro (Julia chce pierogi lepić, więc znowu pierogi, ale z serem słodkie oraz bryndzowe - bo samych słodkich to ja nie chcę). Mąż uparł się, że na 6 rano z F. do kościoła, to on idzie. A i mamy bilety do Banialuki na jutro.

środa, 2 kwietnia 2014

Chustowo

Bo dzieci lubią, kiedy tatusiowie je noszą - by Szymcio, u niego jest to oczywiście tylko teoria, bo jego  mogę nosić tylko ja:).