Coś jednak zrobiliśmy dla Czwartusia - czyli kupiliśmy łóżko. Aczkolwiek nie jemu. Wzięła je Julia,
swoje odstąpiła Szymciowi, starszaki go przygarnęły więc do pokoju, no i
w sypialni łóżeczko czeka. Kolejny plan to kupić auto, żeby ktoś nie
musiał biegać za. W związku z łóżkiem mega sprzątanie u dzieci, z
rozpędu jeszcze moje biurko, ale ja tam się na razie nie wybieram
rodzić, obecnie znowu mam opcję - "o rany muszę?" (szkoda, że dni "dam
radę" mam jakoś mniej). Oczywiście Czwartus jest mega obecny na co dzień
- przy najmniej kilkanaście razy na dzień odpowiadam na pytania, co
robi :D. I czy np. nie jest mu zimno w rzece. Szymcio z kolei
autorytatywnie ocenia i wyrokuje, kiedy Czwartuś jest głodny.
Cukier
zbadałam, 88 a po 2 h 131, inne przeciwciała też z właściwymi znakami,
nawet krew mini mini lepiej i dr zgodził się, żebym została przy
pietruszce i burakach zamiast tardyferonu. Ogólnie był ze mnie
zadowolony, 2 x spytał, czy nic mi nie dolega, jako że zaprzeczyłam, to
wypytał szczegółowo. Kiedy ma mi dolegać no kiedy? :). Ciepło było to 2 x
też nad rzeką byliśmy, z Julą u dentysty, niestety mało się udało,
kolejny termin na 11.09.