sobota, 19 maja 2007

No właśnie czyli Reminiscencja II

A więc po takim ładnym wejściu Syna, to trzeba było skorzystać.

Więc dzień 19 marca sponsorowały dwie liczby.
Najpierw 12, bo (o rany) od takiego to dnia właśnie jesteśmy z Ł. razem. I też lało.
I po drodze parę razy mi tłumaczono, że takie licealne miłości to nie przetrwają i że się je dobrze wspomina, ale raczej nic więcej. Co może w wielu przypadkach się sprawdza, ale nam wyszedł ślub. Aczkolwiek wtedy właśnie, to jakby tak nie przypuszczałam, co z tego wszystkiego będzie.

A druga liczba to 27 i:



Taki więc mi wyszedł prezencik.
Może wcześnie robiony, ale data, data :)). Kolejne dwa testy pokazały to samo. No to uwierzyliśmy.

A potem nastąpiła seria choróbek i spiętrzenia w pracy (buuu) i wciąż myślam: "Jutro napiszę tę notki, teraz tak szybko tylko coś". Ale w końcu.

czwartek, 17 maja 2007

Reminiscencja I

Jak akurat kiedyś był śnieg udaliśmy się z Siajem robić bajwanki. I Siajo wskutek jakiejś chyba lektury zadysponował:
Bajwanka Mamusię
Bajwanka Siaja (standard)

Potem zaszaleliśmy:
Bajwanka Tatusia
Bajwanka Babcię
Bajwanka Dziadzia
Bajwanka Juja

I na koniec:
Bajwanka djugiego małego Siaja...

To samo było, gdy malowaliśmy serduszka i gwiazdki na śniegu.

wtorek, 15 maja 2007

W

Wróciłam i jestem przynajmniej fizycznie. To nie jest dobry plan wrócić w sobotę nocą, a w poniedziałek mieć zajęcia. Nie jest dobry.

Generalnie mam kłopot nadążyć, bo jestem zmęczona. Niestety. Ale już już i usunę zimę z góry strony i będę uaktualniać. Się zasadniczo.

Niemcy były ok. Jak studentka, która zarekwirowała mój aparat i zrobiła jakiś 500 fotek mi je da, to co pokażę.

Siajo spoko. Jak Ł. jedzie to juz wypraktykowaliśmy przygotowanie, więc i teraz zastosowane zadziałało. Kółeczka do zakreślania na kalendarzu, info o dalszych planach itd.
No i plus, na razie nigdzie nie pojadę.

Siajo raz do mnie z babcią zadzwownił do N. I zapytał tylko, czy przywiozę krzesełko.
Bo akurat zapragnął do księgarni, a jeden fotelik z tatą pojechał do pracy. Drugi był w moim małym autku, które pożyczyłam bratu.
Mógł sobie pojeździć w Kraku fotelikiem...