Wróciłam i jestem przynajmniej fizycznie. To nie jest dobry plan wrócić w
sobotę nocą, a w poniedziałek mieć zajęcia. Nie jest dobry.
Generalnie mam kłopot nadążyć, bo jestem zmęczona. Niestety. Ale już już
i usunę zimę z góry strony i będę uaktualniać. Się zasadniczo.
Niemcy były ok. Jak studentka, która zarekwirowała mój aparat i zrobiła jakiś 500 fotek mi je da, to co pokażę.
Siajo spoko. Jak Ł. jedzie to juz wypraktykowaliśmy przygotowanie, więc i
teraz zastosowane zadziałało. Kółeczka do zakreślania na kalendarzu,
info o dalszych planach itd.
No i plus, na razie nigdzie nie pojadę.
Siajo raz do mnie z babcią zadzwownił do N. I zapytał tylko, czy przywiozę krzesełko.
Bo akurat zapragnął do księgarni, a jeden fotelik z tatą pojechał do
pracy. Drugi był w moim małym autku, które pożyczyłam bratu.
Mógł sobie pojeździć w Kraku fotelikiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz