Od ponad tygodnia pisałam referat. Szedł jak po grudzie, co akurat nie
jest dziwne, bo ja nie cierpię pisać i nigdy temat mi nie leży. Co
akurat JEST DZIWNE zważywszy, jaką mam pracę. Ale wczoraj
musiałam go już skończyć, żeby koleżanka go przed konferencją
przetłumaczyła. I o 1.00 uznałam, że dość, resztę tekstów ewntualnie
pzrejrzę i wstawię coś po przetłumaczeniu. Poszliśmy spać.
No i....
O 1.10 Siaju wstał i do 4.00 nie spał :(. Chyba mu było za ciapło
(pierwsze grzanie wcozraj), ale w nocy nie byliśmy z Ł. tak
inteligentni. I tak się w trójkę męczyliśmy.
Potem o 8.20 męczyliśmy się we dwójkę, bo Maluch mimo wszystko obudził się wyspany (teraz nadrabia):).
***
I jeszcze nocny monolog. Bo NAGLE I NIESPODZIEWANIE całe zdania lecą:
Ciemnio tejaś, jaśno potem bedzie. Potem jaśno bedzie, bedzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz