środa, 20 lutego 2013

Puchar Reksia

W naszym ulubionym sklepie spożywczym Synu Najstarszy znalazł info o zawodach. A że ten synu to we wszystkim udział by brał, to poprosił i został wysłuchany. Uiściliśmy opłatę i 3.02 Fra z Ł. udali się rankiem, a ja później z resztą (i kochaną Teściową na wsparciu) dotarłam. Dzień wcześniej było apogeum odwilży, baliśmy się, że zamiast Dębowca (rzut beretem) będzie Biały Krzyż (prawie godzina jazdy). Rano biało. fra opowiada: Obudziłem się w nocy i padał deszcz. To mówię - Panie Boże, proszę niech nie pada, nie lubię jeździć w deszczu. I załatwił śnieg.

Trochę się naczekaliśmy (z młodszakami i babcią byłam też na trochę w schronisku), ale zjechał bardzo szybko i bardzo pięknie. Szym był zachwycony wyjazdem i zjazdem na 'kanapie". A ja z Julą zjechałam z Dębowca na sankach - niezła jazda. Brawo dla wszystkich.







3 komentarze:

  1. A my w trakcie zawodów o puchar Reksia byliśmy obok w hali na łyżwach. Pamiętam, jak wtedy mocno padał śnieg i myślałam o tych maluchach na nartach na Dębowcu. Zjazd z Dębowca na sankach - rewelacja! My czasami wchodzimy jeszcze trochę wyżej pod Szyndzielnię i mamy wtedy 10-15 minutowy zjazd :)
    A ostatnio czekając na koleżankę na lodowisku, popatrzyłam sobie na Was i Julcia mnie zachwyciła, jak sobie na łyżwach radziła, takie fajne balanse ciałem robiła, nie wiem, jak to inaczej nazwać :)
    Dzikie tłumy mnie przeraziły, koleżanka zabłądziła i się spóźniła, więc zamiast łyżew była herbata w Brackiej :)

    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję pieknego zjazdu!! :_)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuję w imieniu Frania

    OdpowiedzUsuń