sobota, 20 stycznia 2007

Wieje

Wieje. Co prawda mieszkam w miejscu, gdzie wianie jest w standardzie. Takie jak dziś to jednak dość rzadkość, tak z 3 razy do roku chyba. Ł. poszedł położyć drabinę, co by nam aut nie przygniotła. Innych spadów nie przewidujemy, drzwi są nowe w nowym domku, stare takie zastępcze przy budowie któryś halny wyrwał rzucając na auto mojej mamy. Najbardziej obawiam się o prąd, zerwania sieci też mamy w standardzie. Dziś już luzik, bo późno jest, ale parę razy kąpałam Siaja przy świecach :)).

***
"Tresujemy" dziecko pracowicie. Mówi więc "pjosie" i "doma" (dziękuję). Próbujemy mu też przetłumaczyć, że nie zawsze musi iść ze mną do łazienki. Skutek chwilowo mizerny. Na razie opanował pukanie. Tylko, że - aby sobie zapewnić, że na pewno wejdzie - sam sobie odpowiada
Pjosię!
i wchodzi...
Cóż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz