Wieje. Co prawda mieszkam w miejscu, gdzie wianie jest w standardzie.
Takie jak dziś to jednak dość rzadkość, tak z 3 razy do roku chyba. Ł.
poszedł położyć drabinę, co by nam aut nie przygniotła. Innych spadów
nie przewidujemy, drzwi są nowe w nowym domku, stare takie zastępcze
przy budowie któryś halny wyrwał rzucając na auto mojej mamy.
Najbardziej obawiam się o prąd, zerwania sieci też mamy w standardzie.
Dziś już luzik, bo późno jest, ale parę razy kąpałam Siaja przy świecach
:)).
***
"Tresujemy" dziecko pracowicie. Mówi więc "pjosie" i "doma" (dziękuję). Próbujemy mu też przetłumaczyć, że nie zawsze
musi iść ze mną do łazienki. Skutek chwilowo mizerny. Na razie opanował
pukanie. Tylko, że - aby sobie zapewnić, że na pewno wejdzie - sam
sobie odpowiada
Pjosię!
i wchodzi...
Cóż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz