Misiu już ładnie biega, ale na spacerach na razie preferujemy sanki.
Ale dziś po godzinnym spacerze na sankach, drugie wyjście zrobiliśmy PIESZO. Misiu bardzo nieufnie patrzył pod nóżki.
Biała podłoga i się porusza. Mamo, czy ja na pewno mogę po tym chodzić?
Po czym ewidentnie podjął jakąś decyzję, bo nagle nader zdecydowanym
krokiem ruszył do bramy. Kilka razy sprawdzał, ale jednak szedł.
Wypuszczony na uliczkę ruszył dalej. I szedł. Tata wołał, to się
obracał, ale nie chciał wrócić. Kontrolował tylko, czy mama jest w
pobliżu:)
Ponieważ jednak zmęczył się (chyba, bo zażyczył sobie na ręce) to na powieść drogi musimy jeszcze poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz