Pierwsza poważniejsza choroba, i tak długo nas omijało. I poznałam teraz, co chyba każdy mający dzieci zna - bezradność.
Chciałoby się pomóc.
Chciałoby się wziąć to na siebie. I kaszel i gorączkę i krztuszenie się.
Chciałoby się wytłumaczyć i przekonać przerażonemu małemu człowieczkowi, że będzie lepiej i nie zawsze będzie tak boleć.
Nawet syrop wypiłoby się za niego.
Zamiast tego można tulić i pocieszać, ale też wlewać syrop na siłę.
Nie dziwię się - ten syrop naprawdę jest paskudny. Cóż skoro działa:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz