Dwutorowo dziś.
Bo po pierwsze to fajnie - dzień w domu, jest śnieg. Byliśmy na sankach,
biliśmy się śnieżkami, rysowaliśmy na śniegu i tropiliśmy Tajemnicze
Ślady.
Ubieramy buty:
- Śle mamusiu - (źle założony but. Nie wiadomo czemu, ale jesteśmy o tym mocno przekonani).
- Dobrze zaraz poprawię.
- O ten lepij mama ubjała
Kontrola jakości, panie.
Po drugie to jest niefajnie.
Wczoraj cztery godziny jechałam z Krakowa, gościa przede mną zwiozło do rowu.
Ł. poleci niedługo do Kolumbii - na trzy tygodnie chyba.
I jeszcze coś, co właściwie jest głównym powodem zmartwień i rzutuje na
humor bardzo. Bez tego jakoś łatwiej by było. Kiepsko sobie radzę z
niektórymi problemami niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz