Granie z małym w piłeczkę, układanie wszystkich możliwych puzzli, kawa, ciasto, lazania naleśnikowa wczoraj i chińszczyzna dziś.
Ofkors lubimy weekendy. I że spokojnie, i że razem:
-Mamusiu nie idziesz dziś pjacy?
-Dziś nie.
-Dziś siobota jeś!
[Na marginesie przygotowywanie wykładów i tekst na konferencję, błee,
ale przynajmniej zebranie (znowu!!!, tydzień temu było. I znowu
wieczorem) mnie ominie, bo koleżanki ustaliły godzinę, gdy ja mam zajęcia
i ponieważ wszystkim oprócz mnie pasuje, to zgodzono się, że mnie nie
będzie. Ja pójdę na zajęcia i potem już nie wrócę. Bo ofkors one nie
skończą tak szybko, skoro zaczną po prawie godzinie moich zajęć :).]
Spacery nie w ten weekend, bo wieje strasznie, dziś już lepiej, ale wciąż, a Maluch znowu kaszle brzydko.
***
Siukienki nosią syśkie dziefcinki i jedna mamusia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz