Spadł śnieg. Mama budzić i śnieg Siajowi pokazać. - poranne polecenie. Potem saneczki i Siajo jobi bajwana w ogjodzie swoim. Wszystko musiało być zgodne z klasycznym wzorcem: miotła, oćka, noś, guziti. A potem nie było szans wrócić do domu, bo Siajo jobi bajwanowi ciaaapkę.
***
A ja dziś kiepsko trochę. Niestety nie wszystko jest tak, jak by się
planowało. A ja ciężko przyjmuję takie lekcje. Ale staram się odegnać
lęki i nie poddawać się.
***
I być może staram się zostać wyrzuconą z pracy. Chowam się bowiem
mailowo:)). Ale podpisałam umowę, nie cyrograf na pracę wciąż i wciąż. A
że szefowa tak pracuje? Cóż. Więc buntujemy się z koleżankami. I
pomyśleć, że ja NIE pracuję w korporacji. Wcale a wcale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz