środa, 27 czerwca 2007

Badanie

Dzień rozpoczął się ciężko raczej. Ł. poszedł o tej 4.30 i niestety, niestety Franio się obudził i już nie zasnął. Co nie było miłe, dalsze spanie bowiem ograniczało się do drzemania. Płytę warzyfka (bo zaczyna się od "Na straganie") posłuchaliśmy 4 razy...

Ok. 6 wylałam sok na podłogę i prawie popłakałam się na ten widok.

Mamusiuuu, ciemu jesteś śmutna?
I co na to powiedzieć?

Potem robiłam obiad. Akurat dobry - bo chyba trudno nie lubić pierożków z jagodami? W każdym razie większość pewnie lubi.
I omal nie poparzyłam się wrzątkiem robiąc ciasto.

Bo denerwowałam się badaniem. Bo skoro lepszy sprzęt, to łatwiej coś znaleźć nie? Szalenie sensowne. Na tej zasadzie najlepiej wcale do lekarza nie chodzić.
Poszłam jednak, znaczy tata mnie zawiózł. Trochę poczekałam.

[Haha, w pewnym momencie było nas 3, każda z drugim dzieckiem i te same obserwacje - brzuch szybciej, biodra bardziej bolą jakoś]

Doktor fajny. Jeszcze raz chce nas widzieć, więc w sierpniu (w ramach tej samej ceny, miło), ale na razie nic nie znalazł, co by go niepokoiło. Oby tak mu zostało.

Powiedział, ze maluch ma piękny kręgosłup (pierwszy komplement dzidzia).

A i wszystkie parametry wychodzą tydzień dalej, czyli 19 i coś, więc przesunął mi termin o 8 dni. Na 20 listopada. co prawda nie wiem, czy Feluś przyjął to info, ale tak samo miałam z Franiem.
Z 29 grudnia na 20, a urodził się 18.

Ofkors kończenie pierogów po powrocie szło mi śpiewająco.
Miałam im strzelić fotkę, ale nie zdążyłam. Franio zjadł 8.

Stosztuj, jakie pyszne.

Samochwała jestem, ale to ekstra, gdy Mały tak mi coś pochwali:)).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz