środa, 13 czerwca 2007

Róża






Zawsze chcieliśmy mieć taką pnącą różę. Teraz zdecydowanie spełnia nasze wymagania :)).
Kupowana, jak jeszcze Frania nie było na świecie...
Z drugiej strony rośnie klematis, też ładne.



Franio polubił czereśnie. W różnych rolach. Torebki nie nosi. Ale chce malować sobie paznokcie, bo ja tak robię,a co sobie będzie żałował. Życzeń ofkors, bo jednak nie malujemy. Co do czereśni to Siajo ma już dobrze ugruntowaną teorię, ze pestki się wypluwa. Z praktyką różnie jak na razie.

Słowo na dziś to nić dziwnego.
-Babciu wjóciłeś juś s pjacy?
-Nie, dopiero idę.
-Nić dziwnego
.
No nic skoro była dopiero 7.40.


Pojawiła się też fala "czemu?"
Wszystko musi byc dogłębnie wyjaśnione. Nie przygotował nas na to, dotychczas nie szalał,a teraz nagle całe serie. Pytany wykręca sobie mózg, próbując wyjaśnić coś dalej po udzieleniu np. odpowiedzi, że to brokuł, czemu tak jest. Po jakimś czasie osiąga się taki stan, że moja opcja to, że to dlatego, że jest zielony.
W przeciwnym razie byłby kalafiorem, czyż nie?
A czemu dziadek je ser?
A czemu lubi?
A czemu mama się myje?
A czemu chce być czysta?
Czuję, ze za chwilę będzie cięższy kaliber;).

Gdy natomiast pyta się Frania często dostaje się odpowiedź:

Bo tak sie zdazia.

Ułatwia sobie zbój.
Zdazia
się też wejść, tak gdzie wcale Siaja nie posłali, czy zrobić coś czego jakoś nie pragnęliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz