piątek, 6 lipca 2007

5


Tatuś spowrotem siądzie - stwierdził Siajo, jak zawsze gdy ktokolwiek wysiada otworzyć bramę - a dzisiaj jest piątet. Bo Siajo tworzy zdania własne, ale i zbiera wszystko, co słyszy. Potem przetwarza w najdziwniejsze kombinacje.

A 5 lat temu to nie był piątek tylko sobota. Jedna z dwóch najlepszych w moim życiu. Druga to ta, gdy urodziłam Frania.



Było bardzo ciepło, ale to mi zupełnie nie przeszkadzało.
A wcześniej były szalone tygodnie.
W jednym ja broniłam się na niemieckim.
W następnym Ł. bronił się u siebie. Biegłam z nim i jego kolegą na obronę i M. pytał - "Co się robi, gdy się obleje?" "Obiecuję, że dowiem się, jeśli oblejesz, dobrze?"
W następnym tygodniu mój brat zdawał egzaminy wstępne, czym denerwowałam się chyba bardziej niż swoimi.
Potem kolega i sąsiad miał szkolenie, został dłużej i poszliśmy balować. Dzięki obecności sąsiada mogliśmy następnego dnia pakować dwa mieszkania do dwóch samochodów,a nie jednego małego polo mojej mamy.
W jeden dzień spakowaliśmy kilka lat mieszkania.
Wróciliśmy i w następnym tygodniu braliśmy ślub. W przeddzień ogromnym wysiłkiem Ł., który udawał mojego brata i mojej koleżanki z Krakowa, która chodziła dwa razy dziennie do komisji rekrutacyjnej i patrzyła błagalnie, dowiedzieliśmy się, że M. dostał się na studia. Podczas dekorowania sali wręczyliśmy mu szampana i patrzyliśmy na jego totalne osłupienie.
Wesele było rewelacyjne.
Potem pojechaliśmy na 5 dni do Wiednia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz