poniedziałek, 9 lipca 2007

Co

Co można powiedzieć o takiej niedzieli?
Sobota super, znajomi na grilla, dzieci szalały. Czteroletnia Ola chciał wymienić na Frania swojego niespełna rocznego brata;).

Pod koniec imprezy Siajo zrobił się taki marudny i "boli ząbek", "boli ząbek".
Myśleliśmy, że to ostatnia piątka, ale potem nagle gorączka zaczęła rosnąć i w nocy 40 stopni. Rano spadło. Potem znowu, dziecko leci przez ręce.
Pojechaliśmy na pogotowie, jakiś wirus, albo zapalenie gardła albo jamy ustnej (bo ślini się na potęgę).
Przespał cały dzień, w nocy znowu gorączka, ale już mieliśmy mocniejsze leki to zbiliśmy.
Z tej gorączki bredził biedak:
Mamusiuuuu bjudne nóżti, prosze wytrzeć. Nie jącztą, ściejecztą.

I jakieś pajączki go straszyły.
Ciężkie nocki,a tu dodatkowo taka duża analiza i zasypiam nad kompem.

Dziś lepiej. Analiza cierpliwie czeka. Mam na nią jeszcze 4 dni. W niedzielę nad ranem zamierzamy wyjechać. Oby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz