Dziś połowa.
Dalej jest we mnie wiele strachu. Zwłaszcza, gdy czyta się takie smutne notki jak u Crazy.
Pamiętam mój lęk, gdy jechałam do szpitala z plamieniem.
Ale też jest cudownie. Maluch rusza się dużo teraz, mam nadzieję, ze pani doktor w czwartek nie dopatrzy się niczego złego.
Czekamy. Wszyscy. Bo... oto ja i dzidziuś, 20 tyg.
Siajo zdrowszy. Gorączka jak przyszła nagle tak znienacka poszła. Nie
wiadomo, co mu było. Oj nie jest miło tak się bać, mam nadzieję, ze nie
było to nic ponad nagły atak temperatury, może trzydniówka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz