wtorek, 28 sierpnia 2007

Jutro

Jutro wybieram się na usg połączone z podglądanie Felusia pod kątem : różowe czy niebieskie.
A dziś – 27 tygodni. Wczoraj czułam się nie za bardzo, tak mnie te nogi bolały, że Ł. zaczął wspominać coś o lekarzu. Feluś się chyba nieco lekarze wystraszył i dziś było lepiej.
I trzeba by wózek jakiś kupić, a ja nie mam pojęcia, jaki bym chciała. Trochę ich chyba za dużo. Franiowy (który właściciel zdemolował skutecznie) był wybierany głównie na zasadzie zmieszczenia się do bagażnika, teraz mamy nieco większy bagażnik.
Siajo spał dziś do 8 ;) ). Ale najpierw w nocy trzy razy budził Ł. i życzył sobie wyganiania jakiejś mitycznej muchy. Much akurat brak, niestety są komary i gryzą w zasadzie tylko jego. W niedzielę był cały aż opuchnięty, biedny maluch, na samej główce naliczyłam 10 ugryzień.
Niestety dłuższe spanie – to w południe ledwie się położył, to już mi tłumaczył, że Siajo już się wyspał. W końcu zasnął na godzinę ;) .
Ale wieczorem już bez oporów, o 20 do wanny i potem biegiem do łóżeczka i Stoliczet pjosie puścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz